Od najmłodszych lat uwielbiałam
sport. Całe dnie biegałam po podwórku grając najczęściej piłkę nożną. Następnie
narodziła się pasja do koszykówki. Granie w tę grę dawało mi wiele radości. W
szkole podstawowej jeden z trenerów powiedział mi, że mam do tego talent.
Rzeczywiście, piłka jakoś łatwo mi „wchodziła”. Był taki czas, że wiązałam
z koszykówką całe swoje przyszłe życie. Było to coś, co lubiłam robić.
z koszykówką całe swoje przyszłe życie. Było to coś, co lubiłam robić.
W między czasie całe moje podwórko
poszło na zbiórkę harcerską. Nie bardzo chciałam, ale poszłam z nimi. Pamiętam,
że zgubiliśmy się w lesie – i to mi się bardzo spodobało, że… zostałam! Na
dłużej, jako jedyna z „podwórkowej paczki”. Bardzo lubiłam tam chodzić, potem
prowadzić zastęp, czy drużynę, spędzać czas ze znajomymi i przeżywać różne
przygody, które nas wszystkich spajały.
W pewnym momencie poszłam do szkoły
średniej, gdzie na pierwszej lekcji religii, która jest lekcją organizacyjną,
jak ja to mówię, przeżyłam swoje „osobiste Zesłanie Ducha Świętego”. Lekcja organizacyjna
ma to do siebie, że nie dzieje się na niej nic szczególnego, nic co mogłoby
kogokolwiek zaskoczyć. Jednak „Duch wieje, jak chce i kiedy chce”, i pamiętam,
że na tamtej lekcji w jednej chwili, wiedziałam, że chciałabym uczyć religii –
nie wiedząc, że istnieją studia teologiczne. Dopiero po lekcji poszłam do Pani
katechetki zapytać, co trzeba zrobić, żeby to robić. Wtedy dowiedziałam się o
istnieniu takich studiów. Szłam przez szkołę średnią już z takim pragnieniem.
Chociaż to wszystko nie było tak proste, jak się wydaje, bo „nic się kupy nie
trzymało”. Przez okres szkoły byłam osobą nieśmiałą, która jak ognia unikała
wystąpień publicznych… a tu nagle mam takie pragnienie w sercu.
Wierzę jednak, że w tym wszystkim był i jest „palec Boży” i nie bez powodu w 1 Liście św. Pawła do Koryntian możemy przeczytać: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali.” Bóg uświadomił mi, że jak do czegoś mnie zaprasza, to on zadba o resztę, tylko muszę polegać na Nim, a nie na swoich siłach.
Wierzę jednak, że w tym wszystkim był i jest „palec Boży” i nie bez powodu w 1 Liście św. Pawła do Koryntian możemy przeczytać: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali.” Bóg uświadomił mi, że jak do czegoś mnie zaprasza, to on zadba o resztę, tylko muszę polegać na Nim, a nie na swoich siłach.
Ważnym momentem było też dla mnie
uczestniczenie w Kursie Filipa/Nowe Życie, najpierw zastanawiałam się, co ja
tam w ogóle robię i chciałam zwiać, ale potem zostałam do końca i nie żałuję.
Przeżyłam tam bardzo ważny dla mnie moment w swoim życiu – moment przebaczenia
wszystkim, którzy przeciw mi zawinili, a miałam co przebaczać, szczególnie
najbliższym, ale i innym osobom. Wierzę, że było to możliwe jedynie dzięki
temu, że Pan Jezus na krzyżu wybaczył łotrowi, i tylko w Jego Imię jestem w
stanie wybaczyć i wybaczać innym.
Następnie na spotkaniu modlitewnym
poczułam wezwanie do ewangelizacji, a kto miał takie poczucie w sercu miał
wyjść na przód i za te osoby się modlili inni. Od tej pory zaczęły dziać się
niesamowite rzeczy w temacie ewangelizacji – zaczęłam pisać artykuły, zdarzało
się udzielanie wywiadów. Aktualnie prowadzę bloga, fanpage na facebooku i kanał
na YouTube – Harcerka od Pana Boga o charakterze ewangelizacyjnym. Na co dzień
uczę religii w szkole. Można więc powiedzieć, że całe swoje życie ewangelizuję,
czy to w klasie, czy to w sieci. Jest to moja wielka pasja.
Pan Bóg też zapewnia o
swojej trosce, obecności i prowadzeniu. Kanał na YouTube powstał jako ostatni.
2 lata modliłam się w tej intencji, czy go zakładać, czy to jest wola Boża itd.
Na modlitwie powiedziałam Bogu, że jeśli chce tego kanału, to znajdą się
pieniądze na profesjonalny sprzęt do nagrywania obrazu i dźwięku. Założyłam
zbiórkę na katolikwspiera.pl. Potrzebowałam 3600 zł. Szczerze mówiąc nie
sądziłam, że ktokolwiek wesprze tę zbiórkę. Ludzie nie mieli żadnych powodów, w
sumie nie wiedzieli, jak mówię i czy warto… Był taki moment zbiórki, że stanęła w miejscu. Poszłam na spotkanie
wspólnoty i 2 godziny uwielbialiśmy Boga, skupiając się tylko na Nim. Po 3
dniach od tego uwielbienia zbiórka nabrała tempa, aż do tego stopnia, że jedna
osoba wpłaciła mi prawie 1000 zł, a w efekcie ponad 100 % kwoty której
potrzebowałam. Wiedziałam, że jest to Boża interwencja i po raz kolejny
doświadczyłam, że słowa „«Starajcie się najpierw o
królestwo Boże i Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane» (Mt 6,
33)” są prawdziwe, że Pan Bóg chce tego dzieła.
Tekst pierwotnie ukazał się na http://apostolinki.pl/od-koszykarki-do-katechetki/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz