poniedziałek, 8 maja 2017

Katechetka poza schematem | WYWIAD | cz.1


Czytając różne komentarze, które można znaleźć w Internecie na temat katechetów  - duchownych i świeckich i tego, co robią wkurzyło mnie to, że zazwyczaj jest pokazywana tylko jedna strona tej posługi. Nie zamierzam żadnych zachowań tłumaczyć, czy usprawiedliwiać, ale chciałabym zaprosić Was do przeczytania rozmowy z pewną katechetką świecką, którą uważam, że zdecydowanie można nazwać katechetką poza schematem. Dlaczego? Przeczytajcie sami.


Anna Kasperek: Czy należy rozróżnić pojęcia: lekcja religii i katecheza

Beata Żabka: Lekcja religii i katecheza? Hm... W pierwszej chwili pomyślałam, że nie – bo przecież jest to – to samo. Ale jednak, wydaje mi się, że tak – i wcale nie ze względu na podstawę programową, którą, jako katecheci mamy realizować na przestrzeni całej edukacji szkolnej, ale ze względu na osobowość katechetów: jedni uczą religii, drudzy katechizują. Katechizują ci, którzy swoich uczniów, jakkolwiek to zabrzmi: uduchowiają – religii uczą ci, co podają jedynie suche treści podręcznikowe.


Niektórzy uważają, że katecheza powinna być dopiero po tym, jak ktoś doświadczy Żywego Boga. Jakbyś się do tego odniosła?

Doświadczenie Żywego Boga to łaska – zarówno dla ucznia, jak i samego katechety. Jeśli tego Boga nie będziemy poznawać – jak mamy Go doświadczyć? 


A skąd się wzięła Beata Żabka – katechetka? Skąd ten pomysł, żeby zostać katechetką?

Myślę, że to nie był mój pomysł. Owszem, zawsze lubiłam te klimaty, bo wychowałam się w domu wierzącym i praktykującym, ale miałam też swoje zdanie i swój bunt, bo np. w klasie piątej uważałam lekcję religii za stratę czasu i przestałam na nią chodzić! Powodem był katecheta, który (jak już dużo później się dowiedziałam) uczył nas za karę (dostał rok urlopu z seminarium – jak dziś rozumiem – na przetrzymanie), co ciekawe – owszem księdzem później został, ale dziś już nim nie jest. Oczywiście nie pochwaliłam się tym w domu, wówczas religia była jeszcze w salkach przykościelnych – a, że trzeba było na koniec roku zanieść świadectwo do domu – poszłam do katechety po jego odbiór i jeszcze awanturowałam się dlaczego tylko piątka?! ;-) Za to klasa szósta szkoły podstawowej było to czas wielkiego powrotu i przełomu. To był rok 1991 – i Jan Paweł II w Polsce. Na Światowe Dni Młodzieży byłam za mała, ale pamiętam, jak śledziłam każdy dzień w telewizji, słuchałam w radio. Do dziś pamiętam wielką moc śpiewu: Abba Ojcze na Jasnej Górze. 7 czerwca na papieskiej trasie był Płock i to spotkanie bardzo zaważyło na mojej przyszłości. Jan Paweł II przejeżdżał zaledwie 2 metry od miejsca, gdzie stałam – zatrzymał się, pobłogosławił. I, jestem przekonana, że właśnie w tej chwili, w tym momencie – zrodziło się moje powołanie, chociaż wtedy jeszcze tego nie rozumiałam. Nie łatwo było zostać katechetką – ale dziś cieszę się, że nią jestem. :-)

Czy spotkałaś na swojej drodze katechetów, którzy Cię w jakiś sposób zainspirowali? Czym?

Tak. Miałam wielu katechetów w swojej szkolnej edukacji i myślę, że na każdym etapie była to właściwa osoba. W młodszych klasach podstawówki siostra Jadwiga - walczyła z naszym dziecięcym żywiołem, uczyła śpiewać i modlić się. W klasie szóstej katechetka Dorotka, która uczyła nas już w miarę samodzielnie myśleć i brać odpowiedzialność za własne czyny. Ksiądz proboszcz, który uczył nas w klasie siódmej, myślę, że był równie potrzebny dla młodych, kształtujących się duchowo ludzi, i w klasie ósmej wikariusz, który może wielkiego polotu katechetycznego nie miał, ale jednak był ciekawym doświadczeniem. To tyle w szkole podstawowej, w szkole średniej – niestety moim katechetom raczej się pracować nijak nie chciało i lekcje były raczej marne. I naprawdę nie z naszej, jako uczniów, winy. Albo ich nie było, bo rekolekcje, spowiedzi, misje, pogrzeby – albo się spóźniali: bo pogrzeby, spowiedzi, rekolekcje – a jeśli już bywali to próbowali z nami rozmawiać, szkoda tylko, że nie o sprawach wiary i naszej duchowości, którą chcieliśmy kształtować. 

Myślę, że najbardziej – mimo wszystko – zainspirowała mnie Dorotka – swoją postawą, zaangażowaniem, radością, ciepłem, a przede wszystkim chęcią pracy z nami, sumiennym przygotowaniem do zajęć i świadectwem swojego życia. 

Czy to jest zwykły zawód? 

Nie. 

Dlaczego?

Uczniowie od katechety oczekują czegoś więcej niż od nauczyciela języka polskiego, czy matematyki. Katecheta jest kimś, kto pokazuje, jak żyć kierując się wartościami chrześcijańskimi w codzienności. I to nie tylko uczniowie, czy ich rodzice, ale również koledzy i koleżanki w pokoju nauczycielskim. Ksiądz, katechetka, czy katecheta – może nie tyle są obserwowani, co stanowią w ich środowisku kogoś „przykładnego”. Jest to odpowiedzialne zadanie – i nie tylko na czas 4-5 godzin lekcyjnych, ale i poza szkołą, i gdziekolwiek się pojawiamy. 

Sporo ludzi, gdy usłyszy słowo katechetka ma przed oczami kobietę z szarym pod szyję golfem i spódnicą, żeby było pod kolor też szarą, najlepiej do kostek. Czy wpisujesz się w ten styl?

Zdecydowanie nie. Wydaje mi się, że już nie jest tak źle – coraz więcej dziewczyn, katechetek wygląda pięknie – zadbane, modne a i odważne w dobieraniu barw w swoim wyglądzie. Szarość powoli zanika, ale pamiętam pierwsze konferencje katechetyczne, szkolenia w których uczestniczyłam dopiero co zaczynając pracę w tym fachu - przerażał mnie wygląda pań od religii! Naprawdę! Posklejane włosy, zero makijażu, skala szarości od stóp do głów i niemal misyjny krzyż na piersi! Jeszcze dziś zdarzają się takie przypadki, ale na szczęście już jest bardziej kolorowo i twórczo.

Ciąg dalszy nastąpi...

________________________________________________________________________________


Beata Żabka - ukończyła Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego – wydział teologiczny. Od 2001 roku pracuje w katechezie - obecnie w przedszkolu, szkole podstawowej i w gimnazjum. Jej pasją jest fotografia i dzieli się nią z uczniami prowadząc szkolne koło fotograficzne. Kocha przyrodę, zwierzęta i zachody słońca - w Polsce i nie tylko, bo podróże to jej druga miłość. Obserwując świat, ludzi i wydarzenia współpracuje z lokalną prasą, a także z „Gościem Niedzielnym” i „Rycerzem Młodych” angażując w to również swoich uczniów. Napisała książkę „Nieokrzesany charakterek”, w której opisuje swoje katechetyczne przygody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz