poniedziałek, 23 lipca 2018

Z Bogiem "na stopa" [ŚWIADECTWO]

fot. Idalia Puzdrakiewicz

Z Bogiem "na stopa", czyli rekolekcje autostopowe Piękne Stopy


Do tych rekolekcji przymierzałem się od kilku lat. W tym roku poczułam, że to ten moment i pojechałam na Rekolekcje Autostopowe organizowane przez Wspólnotę Ludzi w Drodze „Piękne Stopy”, które rozpoczynały się w Warszawie. Pomimo tego, że różne ludzie mają opinie na temat „stopowania” Pan Bóg dał mi łaskę, że czułam pokój w sercu podejmując decyzje o wzięciu udziału w rekolekcjach i jadąc na nie. To przecież rekolekcje, więc mówiłam, że jadę „z wiarą”.

„U Was zaś policzone są wysokie włosy na głowie. Dlatego nie bójcie się, jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” Mt 10,30-31

Pierwsze dni, to był czas skupienia podczas, których ojciec, dominikanin mówił, że te rekolekcje to święty czas nawrócenia - każdego z nas. I tak było. Ojciec powiedział nam przed wyjazdem: „Wszystkiego się spodziewajcie i niczego nie oczekujcie” (por. o. Krzysztof Pałys), nie wyobrażajcie sobie tego, co będzie, żyjcie TU I TERAZ.

Jechaliśmy w grupach 2-3 osobowych. Słowo Boże z dnia przed wyjazdem utwierdziło mnie w tym, żeby wyruszyć w dwie osoby, gdyż Jezus wysyłał swoich uczniów po dwóch.

„Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch.”  Mk 6,7


Bóg troszczy się przez ludzi


Spotkałyśmy na swojej drodze wielu niesamowitych ludzi, którzy w większości przypadków nas nie znali, a podarowali „dach nad głową” i jedzenie (na miejscu i żebyśmy miały na dalszą podróż) oraz zabierali nas i wieźli samochodem z miejsca na miejsce.

Już pierwszego dnia w Częstochowie z wielką serdecznością przyjęła nas s. Consolatrix – służebniczka śląska. Drugiego dnia zajęła się nami s. Kordiana, która przynosiła nam wszystko czego potrzebowaliśmy (to był dla nas bardzo trudny dzień, bo byłyśmy przemoczone). Siostra przyniosła nam nawet ryż, który uratował mój zalany telefon i pożyczyła „płachtę” od deszczu!

Pan Bóg otworzył serca ojców franciszkanów, którzy przyjęli nas na nocleg w ramach Święta Młodzieży na Górze Świętej Anny. Natomiast młodzi ludzie, którzy tam byli zaprosili nas do siebie na tosty i dali to, co mieli na dalszą podróż.

W trakcie tego, jak tańczyłyśmy w Opolu do piosenek zespołu Małe TGD zatrzymał się Pan Konrad, z którym świetnie nam się rozmawiało. Nie wiedział, że podróżujemy bez jedzenia i bez pieniędzy, a zapytał się, czy lubimy kawę. Odpowiedziałam, że kocham kawę i kupując dla siebie kawę, kupił i dla nas.

Pan Bóg postawił na naszej drodze we Wrocławiu Kubę, który pomógł nam dotrzeć do centrum miasta i nieść plecak. Tego samego dnia Natalia napisała do nas wiadomość na Facebooku, bo bardzo chciała nas poznać, spotkać się i porozmawiać. Zaprosiła nas do McDonalda.

Zobaczyliśmy też troskę Boga o nas poprzez młode małżeństwo Asię i Pawła, którzy mają pragnienie, żeby prowadzić dom otwarty dla ludzi i zupełnie nas nie znając zapewnili nam nocleg i zrobili pyszne kanapki na dalszą drogę. Zaskakująca była także wizyta w Skierniewicach u Sióstr Apostolinek – s. Anny Marii i s. Lucyny, która wyjechała po nas. Siostry zapewniły nam nocleg i wyprawiły nas na dalszą podróż.

Ci wszyscy ludzie, który spotkałyśmy tylko potwierdziło to, że Bóg jest dobry i są ludzie dobrzy na tym świecie, którzy widzą w drugim człowieku Pana Jezusa, w myśl słów „Kto Was przyjmuje, ten Mnie przyjmuje” Mt 10,40

Nastawiałyśmy się na wszystko, a pięć nocy pod rząd mogłyśmy spać na łóżkach, co też umocniło moją wiarę, gdyż przed wyjazdem do koleżanki powiedziałam, żebyśmy nie brały namiotu, bo wierzę, że Pan Bóg nam te noclegi zapewni (naprawdę miałam takie wewnętrzne przekonanie) i zrobił to posługując się konkretnymi ludźmi.

Lekcja pokory i cierpliwości

Drugi dzień był dla mnie momentem przełomowym. Była wielka ulewa, a my nie mogłyśmy „złapać stopa” z Częstochowy przez 6 h. Byłyśmy przemoczone i było nam zimno. Pan Bóg uczył mnie cierpliwości i pokory. Nie było to łatwe, bo warunki były takie, a nie inne. W dodatku zamókł mi telefon... Bóg jednak nas tego dnia poprowadził do sióstr służebniczek śląskich, które przyjęły nas po królewsku.

Wdzięczna droga

Te rekolekcje to była nauka przyjmowania dobra i zauważenia tego, jak wiele mam. To sprawiło, że zobaczyłam, że w mojej codzienności dużo od Boga dostaję, a często tego nie dostrzegam i czasami brakuje mi za to wszystko wdzięczności. To sprawiło, że na wyjeździe zaczęłam widzieć małe rzeczy, za które mogę być wdzięczna. 
Na co dzień wchodząc do Biedronki zazwyczaj mogę kupić to, co chce. Wchodząc do sklepu na tym wyjeździe, chciałyśmy pójść po karton. Dziwne to było uczucie wejść do sklepu i nie móc kupić (nie brałam ze sobą pieniędzy) czegoś do jedzenia, pomimo potrzeby i nie dostać kartonu, który był nam potrzebny do dalszej drogi.

Bóg wysłuchuje naszego wołania 
Przed rekolekcjami prosiłam Pana Boga o możliwość codziennego uczestnictwa w Eucharystii i Adoracji. Wielkim darem było to, że prawie codziennie (tylko jednego dnia nie) uczestniczyłyśmy we Mszy świętej, a codziennie miałyśmy możliwość Adoracji. Codziennie też prosiłyśmy w modlitwie spontanicznej Boga, żebyśmy miały bezpieczny nocleg i każdego dnia tak było.

Modlitwa jednoczy
Pięknym doświadczeniem podróżowania w dwie osoby – Jezus też wysłał swoich uczniów „po dwóch” było dzielenie się Słowem Bożym z moją współtowarzyszką podróży, prawie co wieczór. Wspólna modlitwa zdecydowanie była tym, co jednoczyło naszą małą wspólnotę. Pozwoliło to także przetrwać trudny czas i przypomnieć sobie, Kto jest najważniejszy.

Żyj TU i TERAZ 
Jadąc, nie wiedziałam gdzie będziemy spały (może „pod chmurką”?) i co będziemy jadły (może nic?), gdzie będziemy następnego dnia, kto nas weźmie (czy ktoś będzie chciał?), co się wydarzy. Trudno było cokolwiek planować. A ja bardzo lubię to robić. To mnie nauczyło tak realnie, żeby nie myśleć o tym co było i co będzie, ale naprawdę cieszyć się tym, co Pan Bóg daje mi w danej chwili.

Refleksja katechetyczna

Był to też czas refleksji katechetycznej. Często zastanawiałam się rozmawiając z kierowcami, kiedy odpowiadałam na pytanie: „co robisz?” jakich Ci ludzie spotkali katechetów. Jedni myśleli, że jako katechetka „nawracam” ludzi, drudzy, że mam trudno, inni reagowali bardzo śmiesznie pytając ze pozytywnym zdziwieniem w głosie: „Taka młoda?!”  Po czym dziwili się, kiedy mówiłam, że w sumie to uczymy się od siebie nawzajem i to ja ciągle się nawracam, zmieniam myślenie spotykając się z uczniami niż próbuje nawracać kogokolwiek. Spotkałam też siostrę zakonną, która 15 lat prowadziła katechezę i chciała się ze mną podzielić swoim doświadczeniem, polecając też ciekawe pozycje. Było to bardzo inspirujące! Tak, więc nawet pod tym względem to był bardzo owocny czas.

Rekolekcje autostopowe. Dla kogo?

Te rekolekcje polecam każdemu, kto chciałby zmienić swoje myślenie w kontekście siebie, mocno doświadczyć bliskości i troski Boga, poznać dobrych ludzi i „jakiś taki inny” wyruszyć w dalszą podróż, którą jest życie. To był dobry czas mojego nawrócenia..

Dziękuję za modlitwę za nas w tym czasie!
Dziękuję wszystkim spotkanym w drodze ludziom!
Dziękuję za zaufanie, przekazując intencje!

Pamiętam o Was! +

Chwała Panu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz